Karuzela- Jazzowa Suita Gitarowa
Recenzja: „Ten album powinien stać się prawdziwym hitem wydawniczym, gdyż zawiera już uznany materiał. Pochodzący z niego utwór „Curious”, czyli Ciekawski, znany jest prawie każdemu uczniowi w klasie gitary i często słyszymy go na przykład w programach egzaminowych i konkursowych. Na ilość chętnych do kupna albumu może mieć tylko wpływ fakt, iż kilka lat wcześniej wydała go belgijska oficyna INPRIMUS.W notce biograficznej o twórcy suity czytamy jako o mistrzu improwizacji, znakomitym gitarzyście klasycznym, znawcy bossa novy itd. Jest w tym garść przesady, ale jedno nie ulega wątpliwości: Sasza to muzyk potrafiący nad wyraz udanie przenieść idiom gry w stylu bossa nova czy w jazzie na typowy warsztat gitarzysty klasycznego. W tym dziele ma opracowania i kompozycje dla dzieci oraz dla wirtuozów gitary. Jedni i drudzy chętnie po nie sięgają. Dla dzieci opracowania są wygodne w technice, której ich uczono, a inne od typowego klasycznego repertuaru. Dla zaawansowanych szczególną wartością jest dokładny zapis nietypowych artykulacji używanych w tej muzyce, a nawet jakże dokładny zapis improwizacji. Ktoś może powiedzieć, że improwizacje można grać własnym sumptem, ale ta umiejętność nie jest przecież wiodącą domeną muzyków klasycznych, a utwór z elementami o improwizacyjnym charakterze brzmi dużo bardziej atrakcyjniej niż sam temat. Większość muzyków jazzowych po prostu doskonale gra, ale nie zaprząta sobie głowy zapisywaniem swych wykonań na konkretny instrument. Winnicki potrafi robić to znakomicie i z łatwością można wyliczyć jego znakomite opracowania oraz kompozycje i to nie tylko na gitarę solo. Ostatnio koncertuje z kwartetem smyczkowym i z orkiestrami. Wszystkie pięć utworów z omawianego albumu to sprawiające dzieciom autentyczną radość muzykowania. Króluje tu oczywiście utwór Ciekawski, którego wykonanie, jakże miło pochwalić się przed kolegą czy koleżanką. Brzmi nowocześnie, ma popisowe, a nie specjalnie trudne fragmenty. Czasem o to właśnie najtrudniej. Aleksander często gości w naszym kraju, toteż nie dziwią dedykacje poszczególnych utworów dla krakowskiej przyjaciółki i uczennicy, czy dla lutnika Biłana z tego samego miasta. Na albumie nazwisko kompozytora figuruje zawsze w systemie „paszportowym” tj. Alexander Vintsky. Ale przecież w Polsce nie piszemy powszechnie Tschaikovsky, ani Koshkin tylko opierając się na setkach lat tradycji zapisu nazw słowiańskich spolszczamy je wedle uznanych zasad. Czy nie lepiej traktować więc Saszę jako uznanego przyjaciela i swojsko traktować jego „godność” ?”
Zbigniew Dubiella
www.laguitarra.pl (04.05.2009)