Dreams
Recenzja: Sto twarzy gitary „Do miejskich kronik można wpisać kolejną płytę, którą firmuje wrocławski artysta. Tym razem jest to gitarzysta Krzysztof Błaś ze swoim albumem „Dreams”. Błaś to muzyk „drugiego planu”, gitarzysta sesyjny, specjalista od pracy w studiu nagraniowym. O takich postaciach zazwyczaj niewiele wiadomo i tak też jest w przypadku Krzyśka - z biografii można wyczytać, że urodził się dokładnie trzydzieści lat temu w Kluczborku, zaczął grać w wieku jedenastu lat, a szkolił się m.in. u Sakisa Mouzdrakasa, współpracownika Carlosa Santany i Erica Claptona, oraz u Artura Lesickiego we wrocławskiej Szkole Jazzu i Muzyki Rozrywkowej. To tyle. Jednak w światku gitarowym Krzysiek nie jest postacią anonimową - publikował w branżowych czasopismach, takich jak „Gitara i Bas” czy „Gitarzysta”, współpracował z wieloma zespołami, wykładał na warsztatach muzycznych, wydał też kilka szkół gitarowych. Wrocławscy muzycy znają go m.in. z zajęć, jakie prowadzi w tutejszej Szkole Muzycznej Rock & Heavy Metal. Teraz wydał swoją pierwszą solową płytę, album, nad którym - jak sam mówi - pracował „od wolnej chwili do wolnej chwili”. Przez to nagrywanie „Dreams” trwało aż pięć lat. To album dla tych, którzy w muzyce szukają czegoś więcej niż prostego rytmu perkusji i łatwego do zaśpiewania refrenu. Są tu zmiany klimatów, jak w „Secret World”, gdzie rozpędzone granie z okolic fusion przeplata się ze spokojniejszymi, akustycznymi częściami. W energetycznym „Spanish”, zgodnie z nazwą, słychać skalę hiszpańską, także w „Life Suite” sięga do etnicznych brzmień. Dźwiękiem przypominającym harfę i flet raczy nas Krzysiek w „Behind The Wall”. Kompozycje Błasia są bardzo przyjazne dla ucha, a gitarę równoważą choćby takie smaczki, jak solówka basowa w spokojnym „Endless Love”. Słychać, że muzykowi nie są obce dokonania tuzów sześciu strun - „Sahara” spodoba się tym, którzy cenią sobie czyste, klarowne brzmienia choćby Mike'a Sterna, „Another World” to „szybkostrzelne”, rockowo - unky'owe granie dla miłośników techniki spod znaku Joe Satrianiego (choć niebagatelną rolę odgrywa tu akurat bas), cały album nafaszerowany jest brzmieniami, które znamy między innymi z dźwiękowych poszukiwań Ala Di Meoli. W ogóle „Dreams” są bardzo bogate w brzmienia - prócz gitar jest tu mnóstwo elektronicznych plam, mamy tu nawet sekcję smyczkową. Ale wszystko to zostało zagrane przez Krzyśka na gitarze - nie ma tu żadnych sekwencerów czy sampli, są za to syntezatory gitarowe, czyli multiefekty, za pomocą których muzyk „symuluje” poszczególne brzmienia.Na krążku gitarzystę wspomagają jedynie muzycy z jego tria, czyli perkusista Grzegorz Sulikowski i grający na gitarze basowej Kamil Skwara. Gościnnie na płycie zagrali basista Andrzej Stagraczyński, muzyk m.in. Starego Dobrego Małżeństwa, pianista Łukasz Bryła i Piotr Florczyk kontrabasista. (...).” Rafał Zieliński Gazeta Wyborcza (07.12.2009)
Recenzja: „Na rynku muzycznym pojawiła się płyta, na którą miłośnicy muzyki gitarowej czekali od dłuższego czasu. Krzysztof Błaś to muzyk sesyjny, nauczyciel (szkoły multimedialne:
Gitarowe Wyzwania i Żadnych Tajemnic, działalność pedagogiczna we wrocławskiej szkole Rock, Blues & Heavy Metal), kompozytor, redaktor muzyczny. Mimo stosunkowo młodego wieku, człowiek
o ogromnej wiedzy muzycznej i znakomitym warsztacie. Z drugiej strony, na tyle zajęty pasjonat, że grając z różnymi składami i uczestnicząc w wielu projektach, nad własną płytą pracował przez 5 lat. Nagrywał ją po kawałku, nie spiesząc się, tworząc w wolnych chwilach. Długość tego okresu to również wynik świadomego podejścia do procesu tworzenia, ponieważ dobre płyty rzadko powstają pod presją upływającego czasu i kontraktu. Krzysztofowi towarzyszy świetna sekcja rytmiczna: Grzegorz Sulikowski (perkusja) i Kamil Skwara (bas), który również jest kompozytorem pięknej ballady Endless Love, będącej czwartym z dziewięciu snów. Gościnnie pojawiają się Andrzej Stagraczyński (bas), Łukasz Bryła (piano, Hammond) i Piotr Florczyk (kontrabas). Dreams to - jak wskazuje tytuł - kolekcja snów. Jak to we śnie bywa album pełen niespodzianek: harmonicznych, rytmicznych, brzmieniowych. Kompozycje są bardzo zróżnicowane, znajdujemy na nim brawurowe rockowe popisy, utwory nasycone jazzowym klimatem i harmonią, pejzażowe ballady, motywy oparte na egzotycznych skalach. Przemyślane, interesujące aranżacje oraz różnorodne techniki artykulacji, zgodnie z zamysłem Autora, wprowadzają słuchacza do innego świata. Choć jest to płyta, którą można słuchać nawet w samochodzie, to najlepiej odbiera się ją w spokoju. Płyta została nagrana bez użycia jakichkolwiek sekwencerów, a wszystkie instrumenty zarejestrowano na żywo. Tym co szczególnie przykuwa uwagę, jest szeroka paleta barw, co było możliwe do zarejestrowania głównie dzięki pokaźnej kolekcji gitar (wśród nich: gitara klasyczna, akustyczna, jazzowe półpudło, elektryczne wyścigówki, gitara bezprogowa). Ich brzmienia, choć bardzo różnorodne, nie są przeładowane efektami, każda gitara wciąż brzmi jak gitara naturalnie, czysto i przestrzennie. Barwne tło do solówek oparte jest na brzmieniach syntezatora gitarowego. Jest ich wiele, dzięki czemu przy kolejnych odtworzeniach płyty wciąż odnajdujemy niezauważone wcześniej detale i smaczki. Krzysztof udowodnił również, że wśród wielu talentów jakimi obdarzył go Stwórca, rozwinął również umiejętność pracy z dźwiękiem. Sam zmiksował materiał, co ze względu na różnorodność utworów i rozbudowane aranżacje nie było zadaniem łatwym. Efekt końcowy jest bardzo przyjemny dla ucha, nagranie ma szeroką panoramę i uporządkowane plany. Ze względu na różnorodność stylistyczną płyty nie można jednoznacznie zaliczyć jej do jednego gatunku. Jest to płyta autorska, pełna życia i radości tworzenia pięknych dźwięków w gronie bliskich współpracowników. (...)” Wojciech Wytrążek Gitarzysta (12.2009)
Recenzja: „Solowa płyta Krzysztofa Błasia zatytułowana „Dreams” swoją premierą miała podczas odbywających się na początku października Targów Music Media w Krakowie. Krzyśku powiedziałem, gdy rozmawialiśmy wówczas o recenzji materiału, pamiętaj, że nie jestem profesjonalnym muzykiem, nie jestem fachowcem od nut, skali harmonii. To Ty piszesz dla „Gitarzysty”, ja wychowałem się na punku czy grunge, muzykę opisuję emocjonalnie. Powiedziałem to w pełni świadomy, jakiego kalibru krążkiem mam się zająć. Krzysztof Błaś to gitarzysta, autor wielu poradników i książek (m.in. „Gitarowe wyzwania”, „Żadnych tajemnic” czy „Wojny gitarowe”, wyd. Absonic) dotyczących nauki gry na gitarze, wykładowca Szkoły Muzycznej Rock and Heavy we Wrocławiu. Oficjalnie, rewelacyjny muzyk, prywatnie konkretny, przy tym skromny facet. Jako człowiek odkrywający muzykę jak i życie w ogóle intuicją i emocjami, zawsze z pewnym dystansem podchodziłem do podobnych wydawnictw. Odstraszały mnie ich precyzyjność, podręcznikowość, wyrachowanie i to, że solowe płyty instrumentalistów brzmią zawsze, jak soundtracki do filmów. I z takim oto bagażem wpakowałem się na pokład 45 minutowego „Dreams” Krzyśka. Co pomogło mi w docenieniu tego materiału? W ujrzeniu jego niezwykłej wartości i nie uciekając się do naciąganego patosu wielkości? Dwa klucze: po pierwsze, album powstawał na przestrzeni 5 lat (!), w międzyczasie muzyk udzielał się w różnych projektach, co raz to wracając do swojego dzieła. Po drugie, nie wykorzystano na nim żadnych programowalnych sekwencerów, wszystkie ścieżki zarejestrowano z drobnymi wyjątkami w czasie rzeczywistym. Świadomość tych dwóch rzeczy pomogła mi oswoić się z płytą i zrozumieć „Dreams”. Wówczas dopiero mogłem z czystym sumieniem okiełznać błasiowy opus w samochodowym odtwarzaczu, szukać dodatkowych obrotów na silniku przy pełnym energii „Another World”, bez nerwów gubić się w sieci osiedlowych, poznańskich jednokierunkówek, dzięki „Behind The Wall” czy stojąc w porannych korkach tłamsić niezbadane pokłady braku cierpliwości rewelacyjnym, kojącym „Time After”, zresztą, moim ulubionym utworem na „Dreams”, z gościnnym udziałem Piotra Florczyka na kontrabasie. „Dreams” oswajam z każdym kolejnym przesłuchaniem. Umówmy się, w składających się na krążek 9 utworach nie brakuje rzeczy charakterystycznych podobnym wydawnictwom, tego wszystkiego, czego dzieci grunge`u po prostu nie kupią, a o czym wspominałem na początku. Mimo wszystko, warto jest zmierzyć się z tą płytą, warto jest poszukać w niej faceta, dla którego gitara stała się całym życiem, poszukać w niej jego emocji, warto skupić się i usłyszeć opowieść snutą do bólu właściwymi dźwiękami. Polecam.” Paweł Boroń, ww.fabrykazespolow.pl (04.11.2009)
Taylory ze Snów Krzysztofa Błasia„Zaprzyjaźniony z nami znany gitarzysta, pedagog i autor bestsellerowych szkół gry na gitarze (Gitarowe wyzwania, Żadnych tajemnic), Krzysztof Błaś, nagrał właśnie swą długo oczekiwaną, pierwszą autorską płytę. Krążek zatytułowany Dreams przynosi apetyczną muzyczną ucztę, pełną wątków o wszechstronnej stylistyce. Na płyci zaserwowano trochę rocka, i nieco jazzu, a nawet pojawia się na niej muzyka etniczna i elektroniczna. Gitarowej wirtuozerii nie brakuje soczystych harmonii, a bogactwo smaków gwarantuje paleta barw wielu instrumentów. Na Dreams, obok dźwięku gitar elektrycznych i akustycznych, pojawiają się również brzmienia syntetyczne. „Zależało mi przede wszystkim na naturalności, stąd świadoma rezygnacja z wszelkich maszyn perkusyjnych czy innych programowanych ekwencerów. Wszystkie ścieżki zostały zarejestrowane na żywo, a dźwięki syntezatorowe to zasługa gitarowej technologii midi”, tak o swoim autorskim debiucie mówi Krzysztof. Znakomite brzmienie płyta zawdzięcza m.in. walorom dwóch znakomitych gitar firmy Taylor. Są to modele elektroakustyczne 814ce i 815ce, o których Artysta z przekonaniem mówi: „Modele z serii 800 od lat są uważane przez wielu muzyków za doskonałe instrumenty do nagrań studyjnych, co mogę z całą odpowiedzialnością potwierdzić. Pomimo że posiadam także inne, równie wysokiej klasy gitary, to właśnie Taylory zabieram ze sobą do studia. Doskonale stroją, są bardzo wygodne i świetnie brzmią. Czego można chcieć więcej?”. W nagraniu płyty uczestniczyli muzycy na co dzień grający w zespole Krzysztofa, KB Trio: perkusista Grzegorz Sulikowski i basista Kamil Skwara. Gościnnie wystąpili: Andrzej Stagraczyński (gitara basowa), Łukasz Bryła (piano & Hammond) oraz Piotr Florczyk (kontrabas). Krzysztof przygotowuje już materiał na kolejną płytę, tym razem stricte akustyczną. W przyszłym roku także możemy się spodziewać kolejnej multimedialnej szkoły dla gitarzystów.” www.kisielewski.com.pl (26.11.2009)